Piję sobie soczek. Pomidorowy. Od pół roku codziennie wypijam karton soku. I kleje dzikie rapsy, joł (xd). Jeszcze mi się nie znudziło. Jestem ciekawa kiedy w końcu stwierdzę, że jest fuj i przestanę go kupować. Zastanawiam się też ile już kasy poszło na mój cudowny nektar. Ciekawe. Idę to policzyć. A tak à propos to ostatnio jestem z siebie dumna. Co takiego zrobiłam zapytacie. Jestem w gimnazjum. Jakiś czas temu przysiadłam do próbnych zadań maturalnych. Z matematyki. Pam pam pam. Rozszerzonej. Większości nawet nie tykałam paluszkiem, bo nawet nie wiem (teraz już wiem, bo przeczytałam) co to są logarytmy. Jednak geometrię lubię. Przysiadłam do jednego zadanka i stwierdziłam, że je zrobię. Ale to nie tak, że jestem mądra. Po prostu było wyjątkowo łatwe. Gdybym trafiła na nie w jakiś randomowy sposób w życiu nie pomyślałabym, że takie coś można znaleźć na maturze. Rozszerzonej. No ale było. I się podbudowałam dzięki niemu. Stwierdziłam, że jednak potrawię w matmę. No to tyle. Koniec samochwałki. Do jutra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz